piątek, 29 lipca 2016

Epilog 9. Nigdy, przenigdy...

Miałam już wyłączyć telefon i iść do domu pieszo, skoro najbliższy autobus miałam mieć za dopiero 20 minut. Lecz gdy wstałam z miejsca mój telefon zaczął dzwonić. Pan Dominik Wkurzający usiłował się ze mną skontaktować przez messengera. W jednej chwili przypomniały mi się nasze wcześniejsze dzwonienia do siebie, nocne rozmowy i spowodowało to nie przyjemny ucisk w żołądku. Nie chciałam tego, nie chciałam powtórki z rozrywki, nie chciałam znowu cierpieć.
Odrzuciłam połączenie ,ale to go wcale nie zatrzymało, ponowił połączenie. Zirytowana wetchnęłam i odebrałam, tak na prawdę niesamowicie potrzebowałam tej rozmowy.
- Pati, nareszcie. Już się bałem ,że popełniłaś samobójstwo lub takie tam. - Oh, naprawdę ? Bałeś się ? Ty ? O mnie ?
- Do rzeczy, Dominik. Nie jestem w nastroju. - pośpieszyłam go obojętnym tonem.
- Co się stało ? - zapytał. Nie wiedziałam nawet co mu odpowiedzieć. Stchórzyłam, rozłączyłam się i postanowiłam już nigdy do niego nie odezwać.

8. Źle...

- No więc my... - miałam już jej powiedzieć całą prawdę ,kiedy mi przerwała - Nie gadaj ! - a ludzie ze stolika obok się na nią popatrzyli. Ta ucichła. Schyliła się trochę w moją stronę. - Czemu to zrobiłaś ?! Nie pamiętasz już jak Cię potraktował ?! - Sorry, Madzia ale on już tak na mnie działa. 
Wzruszyłam ramionami. - Znosiłam to jak marudziłaś ,że za nim tęsknisz. Znosiłam twoje płacze. Mówiłam ,że wszystko będzie dobrze. Myślałam ,że udało mi się ciebie odciągnąć od tego dupka, a wystarczy ,że on się pojawia a ty od razu do niego lecisz. - przemówiła, a ja nie wierzyłam własnym uszom. - Musiałaś mnie znosić ? Próbowałaś mnie od niego odciągnąć ? - kiedy otworzyła już buzie ,żeby coś powiedzieć, wstałam od stolika. - Dziękuje ,za to ,że dałaś radę mnie znosić. Kocham go i nie ważne jak bardzo będziesz próbowała mnie od niego odciągnąć to Ci się nie uda. - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia.
Siedziałam na przystanku czekając na autobus do domu i czułam łzy spływające po moich policzkach. Włączyłam telefon, weszłam na messenger, był dostępny. Pragnęłam go teraz jak nigdy, chciałam znowu poczuć jego usta na swoich, zapominając o krzywdach jakie mi wyrządził. Wyłączyłam telefon, wiedząc ,że jeżeli teraz do niego napiszę, to dam mu satysfakcję. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Włączyłam telefon myśląc ,że to pewnie Kendra wysłała mi jakiegoś linka, lecz nie mogłam uwierzyć własnym oczom ,kiedy na ekranie pojawiło się jego nazwisko. Odblokowałam szybko telefon i weszłam w messenger ,żeby dowiedzieć się co mi napisał. 
Dominik:
Hej. Co tam ?
Ja:
Źle...

7. Wszystko ma swój koniec.

W nocy nie spałam. Na lotnisku również tak jak i w samolocie. Po głowie krążyło mi tylko wczorajsze wspomnienie. 
Otrzymałam od losu co chciałam. Chciałam poczuć się jak jego dziewczyna i poczułam i wcale się z tego nie cieszę ,bo teraz wracam do Polski i w koncu muszę sobie uporządkować życie. Nowa szkoła. Nowe obowiązki. Nowy wolny czas. Nowi znajomi. Nowe życie. A nadal czuje jego usta na swoich i jego dotyk na moim ciele i tęsknie za tym. Tęsknie za nim. Nie fajne uczucie. I znowu mi się przypomina jak pół roku temu zaczęliśmy gadać oraz to jaką pustkę czułam ,gdy przestaliśmy.
Samolot wylądował na lotnisku Chopina o 24:36. Zabraliśmy swoje walizki z taśmy i ruszyliśmy do wyjścia gdzie czekali na nas babcia z dziadkiem. Jechaliśmy do miejsca ,gdzie czuję się najlepiej. 
A mimo to dzisiaj nie czułam.
Obudziłam się koło szóstej, choć nie musiałam, ale dobrze ,że chociaż na parę godzin udało mi się zasnąć.
Zwlekłam się z kanapy i poszłam umyć.
Zeszłam ma dół i włączyłam telewizję, ale że niczego ciekawego oprócz tv reklam o tej porze jeszcze nie było to zajęłam się telefonem. 
Życie straciło w tym momencie dla mnie sens.
Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy do domu. W między czasie zdążyłam się zgadać z Magdą ,że się dzisiaj widzimy. Czeka mnie przepytywanko.
Razem z Madzią przytuliłyśmy się na powitanie.
- Boże, jak ja się za tobą stęskniłam. - wyznała.
- Wyluzuj nie było mnie raptem przez półtora tygodnia. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Chyba aż... - westchnęła. - No ,ale nic. Opowiadaj. - dodała. 
Nie wiedziałam co jej opowiedzieć i czy powinnam jej opowiadać o Dominiku. Ale w końcu ,że to moja przyjaciółka, nie miałam innego wyboru i musiałam się komuś wygadać.
- No więc... Ja i Dominik się widzieliśmy... I to wiele razy. - nie wiedziałam od czego zacząć. W głowie miałam mentlik i nie mogłam stworzyć choćby jednego prawidłowego zdania.
- Nie gadaj... Znowu mnie wkręcasz. - podsumowała. Taa, już raz mi się zdażyło nieźle ją wkręcić w jego temacie.
- Tym razem nie. Jego rodzice są znajomymi Kaśki. - uprzedziłam ją. Ta westchnęła i popatrzyła w dał z pogardą.
- Nie lubię go. - odparła krótko i ruszyła przed siebie a ja za nią.
- Błagam powiedz ,że chociaż się nie lizaliście, bo całowaniem to napewno nie można tego nazwać z jego strony. - dotknęłam ręką swoich ust przypominając sobie jego usta na moich. Podobało mi się to uczucie.
- No ,więc, my...

6. Wszystko do czegoś prowadzi.

Zerwał z nią ? Pati czy nie tego właśnie chciałaś ? Było mi szkoda Nicole, jednak czy to ja byłam powodem zerwania ?
- Zerwałeś z nią ? - zapytałam nie do końca rozumiejąc jego słowa.
- Zerwałem - powtórzył, podpierając się rękami wstał i wyciągnął do mnie rękę. - Idziesz ?
- Gdzie ? - zapytałam niepewnie jednak nie łapiąc za jego rękę sama wstałam i poszłam za nim.
- Przejść się. Idziemy na spacer. - odpowiedział swobodnie.
- Dlaczego z nią zerwałeś ? - nie odpuszczałam.
- Jezu myślałem ,że tylko ta twoja przyjaciółka jest wnerwiająca, ale widocznie jesteście z tym do siebie podobne. - skomentował. I kiedy miał już odpowiedzieć na pytanie przerwałam mu - Ja nie obrażam twoich znajomych ,to ty nie obrażaj moich na każdym kroku. - miałam odwrócić się już na pięcie i sobie iść, ale mnie zatrzymał torując mi drogę. - Nie idź, proszę. Chce tylko z tobą porozmawiać. - nie spodziewałam się tego.
- Jakbyś nie zauważył ,to cały czas rozmawiamy. - zauważyłam.
- To może wreszcie zamiast na siebie najeżdżać, porozmawiamy jak ludzie ?
Skinęłam głową, nie miałam ochoty się już z nim kłócić ,bo to do niczego nie prowadziło.
- Do czego to ma prowadzić ? - zapytałam bez namysłu ,gdy już siedzieliśmy na ławce.
- Do tego. - odpowiedział i nim zdążyłam odpowiedzieć, poczułam jego usta na swoich.

5. Czas wyjaśnić sobie parę rzeczy...

Dzięki chłopakom udało mi się zwiedzić te ciekawsze miejsca, dla ludzi w naszych wieku, bo zapewne z moimi starymi skończyłoby się to na Tesco zaledwie 5 minut drogi od tymczasowego miejsca zamieszkania. Moja uraza co do Dominika trochę opadła. Nie odczuwałam już jej tak bardzo. Postanowiłam traktować go jak znajomego i cieszyć się wolnością póki mogę. 
Siedzieliśmy teraz w McDonaldzie każdy z shakiem, burgerem i porcją frytek. Gadaliśmy jak prawdziwi znajomi no a przynajmniej ja i Dan. Czułam jednak ,że Dan zna prawdę, zwłaszcza gdy o 16 postanowił iść do domu ,bo jego mama go przy czymś potrzebowała. A my zostaliśmy sami. Sami. Cholera, znowu sami !
- Nic nie wtedy nie powiedziałaś... - przywrócił temat Dominik.
- Nie powiedziałam ,bo nie mam nic tobie do powiedzenia zwłaszcza w tych sprawach. - sprostowałam, zasługiwał na to po tym wszystkim.
- Czemu ty zawsze musisz taka być ?
- Taka to znaczy jaka ? - zapytałam z wahaniem.
- Gdy jest ktoś w pobliżu udajesz ,że wszystko super, a gdy tylko jesteśmy sami to raptem mnie nie chcesz znać ? - wyjaśnił.
- Ach...tak ? Może nie musiałabym taka być gdyby nie to ,że okazałeś się jebanym chujem. - zaśmiałem się z irytacją.
- Niby w którym momencie byłem tym chujem ,co ? - zapytał zdezorientowany. Oburzył mnie tym.
- Hmmm... Może wtedy ,gdy od tak sobie postanowiłeś sobie mi nie odpisywać.
- Widocznie miałem powód.
- To czemu nadal go nie znam a ty masz do mnie o to pretensje ?
- No nie wiem zapytaj się może swojej przyjaciółeczki. - puścił mi oczko i dodał po chwili ,gdy już się uspokoił. - Ale nieważne. Nie chce się teraz z tobą kłócić. Chciałem Cię tylko poinformować ,że zerwałem z Nicole.

4. To co idziesz ?

Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Chciałam o tobie zapomnieć byłam tak blisko, a ty jak zawsze musiałeś zepsuć to wszystko.
Nie wiedziałam co powiedzieć i czy w ogóle się odzywać. Po prostu się wycofałam i poszłam przed siebie.
Weszłam do środka akurat gdy moi starzy mieli wychodzić, a Dominik zaraz za mną. Oczywiście przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy i szliśmy kilometry od siebie. I właśnie tego mi było trzeba odległości, widocznie jak byłam w Polsce nie doceniałam tego co mam.
Na dowidzenia powiedzieliśmy sobie cześć i to wystarczyło.
Kolejnego dnia zastanawiało mnie jedno: co mam mu odpowiedzieć, i czy powinnam po tym wszystkim co mi zrobił, tej dziewczynie.
- Wybrałaś sobie już coś ? - zapytała się mnie mama, gdy byliśmy w primarku.
- Tak, tak. Ide już chyba do przymierzalni. - odpowiedziałam i tam poszłam. Nie byłam zbytnio w chmurze na zakupy dzisiaj. A przede wszystkim nie chciałam go widzieć dzisiaj na oczy, hmm...kiedykolwiek ...? Czemu ja się okłamuje ?
I oczywiście pech chciał ,by w centrum byli Dominik z Danielem. A dowiedziałam się o tym gdy wpatrzona w swój telefon wpadłam na klatkę piersiową Dominika. Cudownie. 
- Sorry. - powiedziałam i miałam już iść dalej ale przypomniałam sobie o Danielu. 
- Hej, Dan. - przywitałam się z nim przytulasem. Przy okazji napotkałam baczne spojrzenie Dominika.
- Tęskniłaś ? - zaśmiał się Daniel.
- Nie zdążyłam. - odpowiadam śmiejąc się, chociaż jeżeli toczyłoby się to Dominika ,to czemu nie.
Zaśmiali się obaj ,a Dominik udawał.
- Gdzie lecisz ? - zapytał Daniel. 
- W sumie to nigdzie, tak łażę za moimi starymi. - wzruszyłam ramionami. 
- To dołącz do nas. - narzucił Daniel ,a Dominik na niego spojrzał złowrogim spojrzeniem.
- Sama niewiem. Może Dominik ma coś przeciwko. - zasegurowałam. Byłam już tu od tygodnia więc w sumie zdążyłam w razie co poznać trochę okolicę.
- Nie skąd. - odparł gestykulując dłonią, jakby to nie miało na niego wpływu.
- To tylko im powiem. - uprzedziłam ich wskazując na moich starych.
- To co idziesz ? - zawołał Dan, na co skinęłam głową.

3. Kocha, nie kocha...

Szliśmy przez aleję mini wesołego miasteczka, z karuzelami, mniejszymi kolejkami górskimi, ładnie oświetlonym mostem itp., była godz. 19:00. 
Podszedł do nas Daniel. Niesamowite jest zobaczyć na żywo osoby z którymi wcześniej rozmawiało się tylko przez neta.
- Patrycja ?! - nie krył zdziwienia na mój widok. Nie dziwie się, 1863 km jednak swoje robią.
- Hej, Daniel. - przywitałam się z nim zdecydowanie bardziej entuzjastycznie niż z Dominikiem. Przytuliliśmy się jak dobrzy znajomi, bo w końcu on nie miał być na mnie o co zły, tak samo było moim zdaniem z Dominikiem, ale to inna historia.
Następnie przywitał się z nimi. Z tego ,co zauważyłam to chyba nie przepadał za nową laską swojego kumpla, a ona za nim.
Przez kolejne pół godziny przemierzaliśmy przez centrum mini wesołego miasteczka rozmawiając o wszystkim i o niczym, oczywiście starałam się unikać kontaktu z Dominikiem.
Później chłopcy poszli na jedną z atrakcji, do której nam się zbytnio nie śpieszyło i zostałyśmy same.
- Skąd się znacie ? - zapytała, jakby trzymała jakąś urazę do mnie.
- Szczerze, z internetu. Poznaliśmy się jakieś dobre pół roku temu. - zatrzymałyśmy się, a ja postanowiłam kontynuować. - Jeżeli o niego chodzi... To nie masz się o co martwić, jakoś specjalnie za sobą nie przepadamy. - sprostowałam, by nie musiała się martwić.
- Nie wątpię w to. Tzn. Ufam Ci, jesteś naprawdę miłą dziewczyną, dlatego myśle ,że mogę Ci zaufać. - odparła.
- Jak Wam się układa ? - zapytałam. Czułam ,że mówiąc ,iż mi ufa, czuła silną potrzebę porozmawiania z kimś o tym, o swoim związku.
- Jakby Ci to powiedzieć. Chodzimy ze sobą od miesiąca, a ja czuję ,że jest coś nie tak, że mnie nie kocha, nawet mi tego nie mówi. Że jest ze mną tylko z przymusu. - zasmuciła się. Co prawda była to nadal laska tego idioty, ale mimo wszystko było mi jej niesamowicie jej żal. W końcu nie zrobiła nic złego, a ja gdybym była na jej miejscu, to także nie tryskałabym szczęściem, mogłam być to ja, moja przyjaciółka, czy jakakolwiek inna dziewczyna. Przytuliłam ją, tylko tyle mogłam zrobić.
Chwilę później powrócili do nas chłopcy, nadal podekscytowani atrakcją na której wcześniej byli.
Obiecałam sobie, że gdy tylko znajdę chwilę, to porozmawiam z tym idiotą i wytłumaczę mu ,że tak się nie postępuje.
Gdy Nicole ( z czego się dowiedziałam ) musiała już wracać do domu, a Daniel zaoferował Dominikowi ,że się nią zajmie jak siostrą i odprowadzi do domu, bo ma po drodze zostaliśmy sami. Postanowiłam się podjąć rozmowy.
- Czemu dla niej taki jesteś ? - zapytałam.
- Taki to znaczy jaki ? - odwarknął. Teraz zacznie się dopiero zabawa.
- Oschły, nie mówisz jej nawet ,że ją kochasz z tego co wiem. - odpowiedziałam.
- Jakim prawem zjawisz się tak po prostu i się wtrącasz w mój związek. - wkurzył się na mnie.
- To nie są moje słowa, Dominik. I wiesz co mam gdzieś tą twoją cholerną urazę do mnie, choć w sumie nie masz powodu się na mnie w ogóle złościć. Radzę Ci tylko z nią przynajmniej szczerze o tym porozmawiać, bo jest jej naprawdę przykro. - wyjaśniłam i po chwili oschle dodałam zanim sobie poszłam przodem. - Zrobisz jak będziesz chciał.
Słyszałam tylko jak do siebie rzuca przekleństwami ,a chwilę później jego głośny i zdecydowany głos. - Chcesz znać prawdę. Jestem z nią ,bo ty nie mogłaś być ze mną. I szczerze ? Ona w ogóle mnie nie interesuje. Nie mówię jej ,że ją kocham, bo tak nie jest.

2. Hej, nie znam Cię

Rozejrzałam się po pomieszczaniu i moje oczy natrafiły na znajomą mi twarz. Twarz, której oglądać nie chciałam. A ta twarz ujrzała mnie i pewnie, tak samo nie chciała mnie tutaj. Osoba, której imienia nie wypowiem, bo nienawiść jest silniejsza ode mnie wstała i ruszyła w moją stronę, tzn. w naszą. 
- Dzień dobry. - powiedział.
- Patrz, synu masz tu koleżankę. - zwróciła się do niego jego mama. A ja nie mogłam dłużej tak stać. Musiałam coś zrobić, zanim cała prawda wyszła by na jaw. - Hej, jestem Patrycja. - przedstawiłam się podnosząc mu rękę. Mogło to wyglądać trochę nerwowo. Idiota nie krył zdziwienia, gestykulując przy tym swoimi brwiami. W końcu powoli podał mi rękę. - Dominik. - przedstawił się krótko, cały czas nie odrywając swoich oczów od moich. Ała. Moje pewnie teraz przedstawiały żal.
Na całe szczęście usiedliśmy ze starszymi, więc nie musieliśmy ze sobą rozmawiać. Choć w sumie, nadal nie mogłam uwierzyć w to ,że widzę go na oczy, na pech, dopiero po tej nieszczęsnej sytuacji. Nie zważając na jego osobę zajęłam się swoim telefonem. Choć kompletnie nie mogłam się na tym skupić. Przewijałam palcem zdjęcie po zdjęciu na instagramie, co musiało być niestety bardzo widoczne, iż ja sama nawet nie wiedziałam ,co przedstawiały. Było tak do czasu ,aż do jego domu wtargnęła jakaś dziewczyna. Co powiedzieć, nie przypominała raczej tych z typu tumblr czy instagram girls, ale była całkiem ładna no i nie była gruba ,jak jej poprzedniczka, gdyż przypuszczałam, że była jego dziewczyną. Szczególnie ,gdy ta napadła na niego ,że ją wystawił. Co prawda nie byłam najlepsza z angielskiego ,ale co po niektóre słowa rozumiałam. Wziął ją na cztery oczy, a ja odetchnęłam ,że chociaż przez chwilę nie muszę oglądać tego idioty, a może jak dobrze pójdzie to może i przez resztę wieczoru. Niestety największy dupek świata wrócił, ale nie sam, bo ze swoją laską.
- To my wyjdziemy ,bo umówiliśmy się jeszcze z Danielem. - poinformował swoich rodziców. Yes, Yes, yeeeeeeeees! Czy ja nie wspominałam jak bardzo się cieszę!
- Ooo, Daniel to fajny chłopak, to może weźmiecie ze sobą jeszcze Patrycję, a nie będzie się nudzić słuchając naszych rozmów. - spiorunowałam, niezauważalnie matkę Dominika wzrokiem. Ale, przecież ja kocham te wasze polityczne rozmowy...
- Jasne. - zgodził się ,a wraz z nim jego laska. No to świetnie, zapowiada się wprost wspaniały wieczór...

1.Życie, życie jest nowelą...

Minęło tyle dat, w których Cię najbardziej potrzebowałam...ale Cię nie było.
Były wakacje, dokładniej 15 sierpnia, byłam tam, byłam tam gdzie on, a równocześnie zdala od niego. Wątpię ,żeby pamiętał choćby , to jak się nazywam. A nie, chwila chyba nadal pamięta skoro nie odpisuje. Nie odpisuje od 5 miesięcy, pieprzonych 5 miesięcy. Jakby mu się w głowie wyryło moje imię i nazwisko, jako jedno z tych zakazanych. 
Przestań nie myśl o nim. Zapomnij. Tak, będzie lepiej. Ciesz się ,że tu jesteś.
Nie działa.
- Zbieramy się już. - zawołała córka mojego ojczyma z przedpokoju. Jest ode mnie starsza z jakieś 20 lat, a ja mam 16. Westchnęłam podnosząc się z kanapy. Najchętniej bym tam nie jechała, gdziekolwiek miałam. Dodatkowo myśl o córce lub synu jej znajomych w moim wieku wydawała mi się wyjątkowo okrutna. Nie chciałam poznawać nikogo nowego, nie teraz, nie po tym wszystkim. Miałam ochotę odizolować się od świata, ale równocześnie nie zamierzałam marnować życia przez tego idiotę.
Ubrałam na siebie moją ulubioną jeansową kurtkę, która idealnie nadawała się na chłodniejsze letnie wieczory. 
Jechaliśmy dwoma samochodami z powodu tego ,że byśmy się wszyscy w jednym nie zmieścili. Pojechałam samochodem z moją ,,siostrą" i jej dziećmi. Przez całą drogę słuchałam swojej playlisty, która idealnie odzwierciedlała moje nastawienie do życia i moje uczucia.
Dojechaliśmy na miejsce. Okolica po drodze nie wyglądała na zbyt bezpieczną i przypominała jedną z tych niebezpieczniejszych dzielnic Nowego Jorku. Jednak mimo wszystko nadal miała swój urok.
Wyszłam z samochodu. Jej, szykowała się jedna z tych nudnych pogadanek starszych.
- Na wejściu przywitała nas kobieta w średnim wieku o ciemnych blond włosach i ciemnych oczach, szczupła. Powiedziałam Dzień dobry, a ta zagadnęła mnie ,że ma syna o rok starszego ode mnie i ,że może byśmy się ze sobą dogadali. W mojej głowie pojawiła się lamka. Lepiej ,żeby nie wchodził mi w drogę, bo nie miałam zbyt dobrego humoru. A kolejny chłopak tylko ,by go pogorszył. I pomyśleć ,że wybrałam się do Londynu tylko po to ,by go zwiedzić.
Przeszliśmy do dalszej części domu, do kuchni połączonej z salonem. Rozejrzałam się i przy kuchennym stole siedział chłopak...którego zupełnie się nie spodziewałam.

Opis

Minęły już 3 miesiące jak nie rozmawiamy, ja zapomniałam co to szczęście, a ty kto to ja.
Znalazłeś sobie inną: jest w moim wieku i jesteście blisko - tyle wiem; ale kim jest ?
Ta szczęściara...szczęściara...
Z dnia na dzień przestałeś odpisywać, się odzywać, dawać oznaki życia...czyli wykluczyłeś mnie ze swojego życia ?
I choć niszczysz mi życie, bo wciąż się biję z myślami o ciebie, to nadal Cię kocham.
Kocham...
Choćbyś uważał mnie za swój ,,plan awaryjny".