piątek, 29 lipca 2016

3. Kocha, nie kocha...

Szliśmy przez aleję mini wesołego miasteczka, z karuzelami, mniejszymi kolejkami górskimi, ładnie oświetlonym mostem itp., była godz. 19:00. 
Podszedł do nas Daniel. Niesamowite jest zobaczyć na żywo osoby z którymi wcześniej rozmawiało się tylko przez neta.
- Patrycja ?! - nie krył zdziwienia na mój widok. Nie dziwie się, 1863 km jednak swoje robią.
- Hej, Daniel. - przywitałam się z nim zdecydowanie bardziej entuzjastycznie niż z Dominikiem. Przytuliliśmy się jak dobrzy znajomi, bo w końcu on nie miał być na mnie o co zły, tak samo było moim zdaniem z Dominikiem, ale to inna historia.
Następnie przywitał się z nimi. Z tego ,co zauważyłam to chyba nie przepadał za nową laską swojego kumpla, a ona za nim.
Przez kolejne pół godziny przemierzaliśmy przez centrum mini wesołego miasteczka rozmawiając o wszystkim i o niczym, oczywiście starałam się unikać kontaktu z Dominikiem.
Później chłopcy poszli na jedną z atrakcji, do której nam się zbytnio nie śpieszyło i zostałyśmy same.
- Skąd się znacie ? - zapytała, jakby trzymała jakąś urazę do mnie.
- Szczerze, z internetu. Poznaliśmy się jakieś dobre pół roku temu. - zatrzymałyśmy się, a ja postanowiłam kontynuować. - Jeżeli o niego chodzi... To nie masz się o co martwić, jakoś specjalnie za sobą nie przepadamy. - sprostowałam, by nie musiała się martwić.
- Nie wątpię w to. Tzn. Ufam Ci, jesteś naprawdę miłą dziewczyną, dlatego myśle ,że mogę Ci zaufać. - odparła.
- Jak Wam się układa ? - zapytałam. Czułam ,że mówiąc ,iż mi ufa, czuła silną potrzebę porozmawiania z kimś o tym, o swoim związku.
- Jakby Ci to powiedzieć. Chodzimy ze sobą od miesiąca, a ja czuję ,że jest coś nie tak, że mnie nie kocha, nawet mi tego nie mówi. Że jest ze mną tylko z przymusu. - zasmuciła się. Co prawda była to nadal laska tego idioty, ale mimo wszystko było mi jej niesamowicie jej żal. W końcu nie zrobiła nic złego, a ja gdybym była na jej miejscu, to także nie tryskałabym szczęściem, mogłam być to ja, moja przyjaciółka, czy jakakolwiek inna dziewczyna. Przytuliłam ją, tylko tyle mogłam zrobić.
Chwilę później powrócili do nas chłopcy, nadal podekscytowani atrakcją na której wcześniej byli.
Obiecałam sobie, że gdy tylko znajdę chwilę, to porozmawiam z tym idiotą i wytłumaczę mu ,że tak się nie postępuje.
Gdy Nicole ( z czego się dowiedziałam ) musiała już wracać do domu, a Daniel zaoferował Dominikowi ,że się nią zajmie jak siostrą i odprowadzi do domu, bo ma po drodze zostaliśmy sami. Postanowiłam się podjąć rozmowy.
- Czemu dla niej taki jesteś ? - zapytałam.
- Taki to znaczy jaki ? - odwarknął. Teraz zacznie się dopiero zabawa.
- Oschły, nie mówisz jej nawet ,że ją kochasz z tego co wiem. - odpowiedziałam.
- Jakim prawem zjawisz się tak po prostu i się wtrącasz w mój związek. - wkurzył się na mnie.
- To nie są moje słowa, Dominik. I wiesz co mam gdzieś tą twoją cholerną urazę do mnie, choć w sumie nie masz powodu się na mnie w ogóle złościć. Radzę Ci tylko z nią przynajmniej szczerze o tym porozmawiać, bo jest jej naprawdę przykro. - wyjaśniłam i po chwili oschle dodałam zanim sobie poszłam przodem. - Zrobisz jak będziesz chciał.
Słyszałam tylko jak do siebie rzuca przekleństwami ,a chwilę później jego głośny i zdecydowany głos. - Chcesz znać prawdę. Jestem z nią ,bo ty nie mogłaś być ze mną. I szczerze ? Ona w ogóle mnie nie interesuje. Nie mówię jej ,że ją kocham, bo tak nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz