piątek, 29 lipca 2016

7. Wszystko ma swój koniec.

W nocy nie spałam. Na lotnisku również tak jak i w samolocie. Po głowie krążyło mi tylko wczorajsze wspomnienie. 
Otrzymałam od losu co chciałam. Chciałam poczuć się jak jego dziewczyna i poczułam i wcale się z tego nie cieszę ,bo teraz wracam do Polski i w koncu muszę sobie uporządkować życie. Nowa szkoła. Nowe obowiązki. Nowy wolny czas. Nowi znajomi. Nowe życie. A nadal czuje jego usta na swoich i jego dotyk na moim ciele i tęsknie za tym. Tęsknie za nim. Nie fajne uczucie. I znowu mi się przypomina jak pół roku temu zaczęliśmy gadać oraz to jaką pustkę czułam ,gdy przestaliśmy.
Samolot wylądował na lotnisku Chopina o 24:36. Zabraliśmy swoje walizki z taśmy i ruszyliśmy do wyjścia gdzie czekali na nas babcia z dziadkiem. Jechaliśmy do miejsca ,gdzie czuję się najlepiej. 
A mimo to dzisiaj nie czułam.
Obudziłam się koło szóstej, choć nie musiałam, ale dobrze ,że chociaż na parę godzin udało mi się zasnąć.
Zwlekłam się z kanapy i poszłam umyć.
Zeszłam ma dół i włączyłam telewizję, ale że niczego ciekawego oprócz tv reklam o tej porze jeszcze nie było to zajęłam się telefonem. 
Życie straciło w tym momencie dla mnie sens.
Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy do domu. W między czasie zdążyłam się zgadać z Magdą ,że się dzisiaj widzimy. Czeka mnie przepytywanko.
Razem z Madzią przytuliłyśmy się na powitanie.
- Boże, jak ja się za tobą stęskniłam. - wyznała.
- Wyluzuj nie było mnie raptem przez półtora tygodnia. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Chyba aż... - westchnęła. - No ,ale nic. Opowiadaj. - dodała. 
Nie wiedziałam co jej opowiedzieć i czy powinnam jej opowiadać o Dominiku. Ale w końcu ,że to moja przyjaciółka, nie miałam innego wyboru i musiałam się komuś wygadać.
- No więc... Ja i Dominik się widzieliśmy... I to wiele razy. - nie wiedziałam od czego zacząć. W głowie miałam mentlik i nie mogłam stworzyć choćby jednego prawidłowego zdania.
- Nie gadaj... Znowu mnie wkręcasz. - podsumowała. Taa, już raz mi się zdażyło nieźle ją wkręcić w jego temacie.
- Tym razem nie. Jego rodzice są znajomymi Kaśki. - uprzedziłam ją. Ta westchnęła i popatrzyła w dał z pogardą.
- Nie lubię go. - odparła krótko i ruszyła przed siebie a ja za nią.
- Błagam powiedz ,że chociaż się nie lizaliście, bo całowaniem to napewno nie można tego nazwać z jego strony. - dotknęłam ręką swoich ust przypominając sobie jego usta na moich. Podobało mi się to uczucie.
- No ,więc, my...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz